27 lipca 2012

Rozdział I "Uknutta Intryga"

A jednak mnie naszło. Już kilka razy powstawała w moim umyśle historia miłości Draco i Hermiony. Nie wiem czemu ta dwójka zawsze najlepiej mi pasowała do bycia dla mnie a postać Dracona powinna być przedstawiona w o wiele lepszej postaci. Ja postaram się to zrobić wlaśnie w mojej historii i mam nadzieje że przypadnie ona wam do gustu. Wiem że pewnie wiele z was będzie miało do zarzucenia mi w szablonie. No cóż jestem świeża w onetowym świecie i nie bardzo wiem czy dobrze wstawiam i czy się nie mylę. Jak ktoś będzie wiedział jak pomóc będę wdzięczna. Tymczasem zapraszam doczytania..

        Rozdział I „Uknuta intryga”
Obserwował swojego syna z niezwykłą uwagą.Zastanawiał się czy gdzieś nie popełnił jakiegoś błędu wychowawczego czy coś.Wszystko wyszło nie tak. Draco miał być potężnym czarodziejem. Czarodziejem,który miał budzić postrach i szacunek wśród pozostałych. Miał tępić szlamy i mugoli jak niegdyś on jego ojciec. Tymczasem wszystko czego dotknął młody Malfoy zmieniało się w fiaskę. Miał szczęście, że po porażce zdobycia przepowiedni udało mu się uniknąć Azkabanu, ale to przez niego ludzie dowiedzieli się o powrocie Voldemorta. Czarny Pan chciał ukryć ten fakt na niekorzyść Pottera i  Dumbledor’a którym przypisywano szaleństwo. W ten sposób mógł swobodnie realizować swój plan zdobycia władzy absolutnej. Czarny Pan miał jednak małą obsesje. Obsesje na punkcie Harrego Pottera, tego przeklętego szczeniaka, który okrył się sławą bo pokonał potężnego czarnoksiężnika. Prawda oczywiście wyglądała inaczej i wszyscy ją znali, ale nikt oficjalnie tego nie potwierdził. Po prostu panP otter miał wielkie szczęście ponieważ jego szlamowata matka oddała za niego życie. Pokręcił głową na samo wspomnienie tamtych wydarzeń.
 - Czarny Pan wzywa Ciebie i Dracona… - Usłyszał za sobą przesłodzony głos Bellatriks Lastrange.Spojrzał na nią mrużąc lekko oczy. Nigdy nie przepadał za tą wiedźmą. Była jego szaloną szwagierką i siostrą jego żony Narcyzy. Musiał ją jednak tolerować przez wzgląd na Czarnego Pana, który ją uwielbiał i najmroczniejsze zadania powierzał właśnie jej.
 - Już idę. –Powiedział niezbyt chętnie. Po porażce jaką odniósł w Departamencie Tajemnic Czarny Pan zrobił się wobec niego mniej tolerancyjny. Gdyby nie przysługa jaką oddał mu piętnaście lat temu na pewno inaczej by na niego patrzył. Ta przysługa ratowała mu dziś życie i jego rodzinie. – Draco… - Krzyknął do syna, który był zajęty romansowaniem z jakąś Ślizgonką, która należała do rodziny popleczników Voldemorta. Draco rzucił niechętne spojrzenie w stronę ojca. Z jego miny domyślał się gdzie są wzywani. Czarny Pan kompletnie przejął władzę w ich domua Lucjusz Malfoy godził się na to wszystko bez słowa skargi. Draco tego nie rozumiał, ale nie krył pewnego rodzaju pychy ponieważ jako rodzina czuli się wybrani spośród wielu. To właśnie u nich odbywały się największe narady.Voldemort przejął luksusowy gabinet, który posiadali. Szedł za ojcem w milczeniu czując napięcie jakie panowało między nimi. Miał dziwne wrażenie, że znowu coś złego się stało. Gdy weszli do gabinetu Voldemort już na nich czekał siedząc na kutym fotelu wyglądającym trochę jak on. U jego boku pełzał olbrzymi wąż o imieniu Nagini. Najwierniejszy towarzysz i powiernik jego sekretów.
 - Już myślałem że zignorujesz moje polecenie. – Powiedział cichym głosem Voldemort na widok Lucjusza i kłaniającego się nisko jego syna.
 - Nie śmiałbym się sprzeciwić panie… - Powiedział Lucjusz z pokorą aż Voldemort zaśmiał się ponuro. Dobrze wiedział, że dzisiaj to właśnie strach rządzi jego dawnym przyjacielem. Gdyby nie strach Lucjusz już dawno dałby drapaka do jakiejś mysiej dziury.
 - To dobrze. –Odparł Czarny Pan wstając z fotela na którym umieściła się Nagini zwijając sięw kłębek. Obserwujący ją Draco z trudem ukrył wstręt do zwierzęcia, który panoszył się po domu jakby był jakimś psem domowym. – Mam zadanie dla Twojego syna. – Draco zauważył z jakim dziwnym naciskiem Lucjiusz podkreśla te zdanie.
 - Panie jesteś pewien że to dobry pomysł? – Spytał z troską Lucjusz. – Już jedno zadanie otrzymał i bardzo poważne. Czy on da radę? – Draco nie krył zdumienia. LucjuszMalfoy po raz pierwszy okazywał troskę o własnego syna. Przeważnie się nim nie przejmował, chyba że coś narozrabiał i należało dać mu jakąś karę.
 - Oczywiście że tak. – Odpowiedział Czarny Pan z lekkim uśmiechem. – Ostatecznie uwiedzenie szlamy nie powinno stanowić dla Ciebie żadnego problemu.
 - Uwiedzenie szlamy? – Wykrztusił oszołomiony Draco. Czuł, że domyśla się o jaką szlamę chodziło Voldemortowi i ten plan ani trochę mu nie pasował.

            
***

Hermiona Jane Granger siedziała znudzona w domu ślęcząc od kilku godzin nad książkami. Pozornie była bardzo skupiona bowiem nauczyciele Hogwartu do którego uczęszczała już od sześciu lat byli bardzo wymagający. Nie przeszkadzało to jej jednak. Uwielbiała się uczyć i kochała książki. Jej przyjaciele Harry i Ron nie rozumieli tego. Zawsze jednak wiedzieli gdzie szukać pomocy gdy jej potrzebowali. Ona jednak starała się nauczyć ich czegoś a nie by zawsze robiła coś dla nich. I miała cichą nadzieje że w końcu to zrozumieją. Nie mogła uwierzyć, że zbliżał się już szósty rok jej nauki w Hogwarcie. Tak wiele zmieniło się przez ten okres. Ona sama stała sięinną dziewczyną. Dzisiaj wybiera się na Pokątną by dokończyć zakupy. Miała  nadzieje, że uda jej się spotkać Harrego i Rona ale niestety chłopcy przysłali jej wieści, że nie będą mogli. Harry nie może opuszczać Nory a Ron chce dotrzymać mu towarzystwa. Hermiona nie kryła tego, że czuła się mocno zawiedziona, ale rozumiała, że w obecnej sytuacji bezpieczeństwo Harrego jest najważniejsze. Ostatecznie zostało potwierdzone że Voledmort powrócił i Ministerstwo Magii wreszcie wzięło się do roboty. Jednym z ważnych zadań było zdjęcie ze stanowiska Korneliusza Knota. Hermiona nigdy za nim nie przepadała,ale nie była pewna czy to dobry pomysł jest. Teraz wszystko będzie inne i tego była pewna na sto procent.
 - Hermiono pospiesz się. – Usłyszała z dołu głos jej ojca Patryka Grangera. Uśmiechnęła się ciepło. Bardzo kochała swoją rodzinę i nie wyobrażała sobie życia bez niej.Wiedziała jednak że przez to, że w świecie czarodziejów uważana jest za Szlamę,czarodzieja pochodzącego z mugolskiej rodziny jej rodzice są w niebezpieczeństwie. Na szczęście Dumbledore zadbał o ich bezpieczeństwo przez Zakon Feniksa. Jego członkowie na co dzień czuwali w pobliżu ich domu będąc niewidzialni dla otoczenia. Z uśmiechem sięgnęła po swoją torebkę w któraw pakowała kilka potrzebnych rzeczy i wyszła z domu. Rodzice niechętnie puszczali ją samą, ale wiedziała, że tak będzie dla nich bezpiecznie. Dobrzezdawali sobie sprawę z tego co się dzieje i rozumieli niebezpieczeństwo jakie istniało. Hermiona pożegnała rodziców i szybko ruszyła w stronę Londynu. Drogę na Pokątną znała niemal na pamięć. Dobrze pamiętała dzień w którym po raz pierwszy przekroczyła próg Dziurawego Kotła wraz z profesor Minewrą MacDonald i znalazła się w tym niezwykłym świecie. Początki nie były łatwe co było normalne, ale jakoś sobie z tym poradziła i dzisiaj była jedną z najlepszych uczennic w Hogwarcie. W tej chwili znajdowała się już na Pokątnej gdzie dostała się bez żadnych problemów i po chwili rzuciła się w wir zakupów. Udało się jej spotkać również z przyjaciółmi z Hogwartu, którzy również wybrali się w to miejsce na końcowe zakupy. Było już późno gdy obładowana zakupami wracała w stronę Dziurawego Kotła. Na ulicy robiło się już ciemno i nie sądziła nawet, że tak wiele czasu zejdzie jej w sklepie Freda i Georga ale tak bardzo jej się tam podobało, że nie mogła się powstrzymać by nie zostać dłużej. Teraz było już dość późno gdy znalazła się na głównej ulicy zmierzając w stronę Dziurawego Kotła. Było już pusto i zrobiło się bardzo zimno.  Nie zauważyła nawet, że ktoś ją śledził. Tosię stało bardzo szybko.
 - Drędwota… -Usłyszała znane jej zaklęcie obezwładniające. Wyleciało nie wiadomo skąd.Poczuła również ostry paraliżujący ból. Ktoś musiał rzucić również Crucio. Nie wiedziała kiedy straciła przytomność. Ocknęła się jakiś czas później. Tępy ból niemal rozwalał jej ciało na kawałeczki. Z trudem nad nim panowała. Próbowała poruszyć się jakoś ale nie była wstanie. Zorientowała się, że została związana.Ktoś zapalił światło. Znajdowała się w jakiejś ponurej chacie w której strasznie śmierdziało.
 - Nasza Szlama wreszcie się obudziła… - Usłyszała znajomy głos, który wprawił ją w przerażenie. Poczuła jak zrobiło się jej słabo. Dobrze znała ten głos. Tużprzed nią była Bellatriks Lestrange. Kobieta która zamordowała ojca chrzestnego Syriusza rok temu. – To dobrze już bałam się, że ominie Ciebie cała zabawa.
 - Czego ode mnie chcecie? – Spytała słabym z przerażenia głosem Hermiona. Dawno się tak nie bała jak teraz. Wiedziała, że zadała głupie pytanie. Ostatecznie była przyjaciółką Pottera. Nic dziwnego więc że się nią zainteresowali. Żałowała że nie wzięła ze sobą nikogo z członków Zakonu na Pokątną. I cieszyła się w duchu że nie zabrała rodziców. Przez nią mogło stać im się coś złego. Nie zabrali jej różdżki, którą miała w kieszeni, ale nie miała szans jej użyć.
 - Nie odzywaj się nie pytana… - Warknęła Bellatriks rzucając w nią zaklęcie. Mocny ból niemal rozerwał ją na drobne kawałeczki. – Jesteś tu ponieważ Czarny Pan uznał, że możesz być potrzebna. Gdyby nie to już dawno pożegnałabyś się z życiem… - W głosie tej szalonej kobiety brzmiała czysta nienawiść. Hermiona nie mogła uwierzyć, że można nienawidzić kogoś tak bardzo. Chciała coś powiedzieć, ale powstrzymała się. Nie chciała poczuć nowej fali bólu.
 - Spróbujmy  dowiedzieć się o Potterze coś… - Dobiegł ją  nieznajomy głos. Rozpoznała jednak głos. Był to Amycus Stone brat bliźniaczej siostry Avery. Jedni z najważniejszych ludzi na służbie Voldemorta. – Może udzielić nam informacji o jego planach wobec naszego Pana.
 - Nie… -Zaprzeczyła Bella z nutą rozczarowania w głosie. – Czarny Pan chce się nią zająć osobiście. – Zlękła się na samą myśl co może z nią zrobić. Ostatecznie była najbliższą przyjaciółką Pottera. Harry i Ron obawiali się, że coś takiego może się stać. Teraz znajdowała się gdzieś bez opieki w niewiadomym miejscu.Bez żadnych szans na ratunek. Czuła jak mocno ściskało ją w żołądku ze strachu.Była przerażona i nie kryła tego wcale. Ratunek jednak nadszedł całkiem niespodziewanie. Bellatriks upadła nieprzytomna na ziemię. Hermiona spojrzała oszołomiona. Spodziewała się Harrego lub Rona, ale ku jej zaskoczeniu była to osoba najmniej spodziewana.
 - Co Ty wyrabiasz…- Rozległ się wściekły głos Amycusa. – Nie wolno Ci tego robić. Masz być posłuszny Czarnemu Panu…
 - Nigdy nie będę mu posłuszny… - Wycedził Draco Malfoy pojawiając się znienacka. Hermiona wydała z siebie okrzyk zaskoczenia. Spodziewała się, że nie może być gorzej.Zrozumiała w tej chwili jak bardzo się myliła.

       
***

Draco Malfoy działał według planu. Wiedział dobrze co ma robić i jak się zachować. Sporo ryzykował, ale od tego zależało dobre imię jego rodziny. I musiał to zrobić. Niezbyt podobało mu się obcowanie ze Szlamą Granger, ale postara się zagrać jak najbardziej przekonująco. Od kilku dni obserwował dom Grangerów znajdujący się w nudnej mugolskiej dzielnicy. Znał każdy jej krok. Hermiona wydawała mu się strasznie nudną osobąi nie spodziewał się że sprawi mu to jakąkolwiek przyjemność. No i znosząc Granger będzie musiał nauczyć się być w towarzystwie Weasleya i Pottera. Gdy Hermiona udawała się na Pokątną uważnie śledził jej krok. Dał ludziom odpowiedni znak gdy znalazła się już na Pokątnej. Trochę obawiał sięBellatriks, ale Czarny Pan nalegał koniecznie by wziąć ją ze sobą. Ta szalona wariatka mogła zepsuć im cały plan. Nienawidziła mugoli z całych sił ipodejrzewał w jakim stanie odnajdzie Hermionę. Nie żeby jej żałował, ale ostatecznie jeśli plan miał się udać choć w dużej mierze musiała być w lepszym stanie. Miał tylko nadzieje, że nie domyśli się o ich planie. Była niezwykle inteligentna jak na mugolkę, że aż czasami przerażało go to. Wolał przeważnie kobiety w stylu Pancy Parkinson. Najbardziej do niego właśnie takie pasowały. Nie miał jednak teraz wyjścia. Jeśli miał ratować honor swojej beznadziejnej rodziny musiał to zrobić. Widział zaskoczenie na twarzy Granger jak została zaatakowana. I obserwował jak beznadziejnie próbowała się bronić. Nie krył tego że był pod jej wrażeniem. Znała bowiem zaklęcia których nie znało większość uczniów. Obiecał sobie, że przy okazji wykorzysta ją trochę i nauczy się odniej kilku sztuczek. Cały czas miał na oku Bellatriks a gdy dobiegł do jego uszu krzyk Hermiony nie mógł dłużej czekać. Potrzebowali ją w jednym kawałku anie w kilku. Walka była z góry ustawiona chociaż Amycus trochę przesadził. Za mocno walnął w niego zaklęciem Crucio. Obiecał sobie, że odwdzięczy mu się przy najbliższej okazji. I nie dopuści by coś jej się stało. Ostatkiem sił teleportował siebie z Hermioną do lasów blisko Malfoy Manor. Wiedział, żeŚmieciożercy będą ich ścigać a on będzie się starał ochronić Hermionę. Będą zwlekać z dotarciem do Nory aż choć w połowie mu zaufa.
 - Dlaczego to zrobiłeś? – Spytała Hermiona gdy ku zaskoczeniu Malfoya była na tyle przygotowana, że ze swojej dziwacznej torebki wyciągnęła poręczny namiot Czarodzieja. Zastanawiał się co jeszcze ma w tej torbie.
 - Ponieważ uznałem że tak będzie lepiej. – Powiedział cicho masując sobie ramię. – Myślisz że nasnie znajdą?
 - Nie ma szans. –Powiedziała cicho Hermiona. – Rzuciłam specjalne zaklęcie, które nas ukryje.Nie zauważą nas nawet. Pokaż rękę…
 - Nie wiem czy to dobry pomysł… - Chciał zaprotestować, ale Hermiona już wyciągała apteczkę.Najwyraźniej czuła się w obowiązku pomóc znienawidzonemu wrogowi, ale i tak wyczuwał, że mu nie ufała. Obiecał sobie że zrobi wszystko by to zrobiła. Zaufa mu choćby to miała być ostatnia rzecz na ziemi. To jego główne zadanie…. ….
   
           
***

To by było na tyle w pierwszym rozdziale. Drugi pojawi się w zależności od was. Czy będą chętni naczytanie bloga czy też nie. Pierwszy rozdział skupiłam głównie na Draco i Hermionie ale po kolei będę wdrążać się w życie pozostałych członków Hogwartu inie tylko. Pozostaje mi życzyć wam miłej lektury. Ci co chcą być powiadamianiniech wpisują się do księgi gości.                           

4 komentarze:

  1. Musisz wkleić komendę CSS w "dodaj arkusz css" oraz poustawiać przezroczyste. Zerknij sobie na bloga by-elfaba.blofspot.com i jeśli zrobisz wg instrukcji wszystko będzie ok.

    OdpowiedzUsuń
  2. Wstyd mi, po prostu mi wstyd, że dopiero teraz zaczęłam czytać Twoje opowiadanie, jednak zobowiązuje się nadrobić te wszystkie notki, które do tej pory się ukazały.
    Co do rozdziału, to wystąpiły liczne powtórzenia, aczkolwiek nie zgubiłaś sensu rozdziału, za co należą Ci się duże brawka. Nie powinnam Ci zresztą wytykać tych drobnych błędów zważając na to, że notka powstała stosunkowo dawno, a Twoje aktualne posty stają się z każdym dodaniem coraz lepsze i bardzie profesjonalne, ale hmm...chcę po prostu nadrobić każdy komentarz, którego nie napisałam wcześniej, pozdrawiam ;***

    OdpowiedzUsuń
  3. Wiem że pojawiłam się baardzo późno, ale mimo to wtrącę : Minevra MacDonald chodziło ci o Minevrę McGonnagall? Sam pomysł na to opowiadanie bardzo mi się podoba :) Pozdrawiam i biorę się za czytanie reszty ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Pomysł na opowiadanie jest genialny!
    Znalazłam Twojego bloga dzieki linkowi jaki mi dałas (mimo, ze nie działał, weszłam w Twoje konto ;))
    Widze, ze rozdziałów jest bardzo dużo, więc postaram się nadrobić zaległości.
    Mam nadzieję, że Draco nie zarni zbytnio Mionki;/ zresztą zaraz się przekonam, bo idę czytać dalej.
    Życzę weny o pozdrawiam ;*
    http://lolyy-dramione.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń