A jednak mnie naszło. Już kilka razy
powstawała w moim umyśle historia miłości Draco i Hermiony. Nie wiem
czemu ta dwójka zawsze najlepiej mi pasowała do bycia dla mnie a postać
Dracona powinna być przedstawiona w o wiele lepszej postaci. Ja postaram
się to zrobić wlaśnie w mojej historii i mam nadzieje że przypadnie ona
wam do gustu. Wiem że pewnie wiele z was będzie
miało do zarzucenia mi w szablonie. No cóż jestem świeża w onetowym
świecie i nie bardzo wiem czy dobrze wstawiam i czy się nie mylę. Jak
ktoś będzie wiedział jak pomóc będę wdzięczna. Tymczasem zapraszam
doczytania..
Rozdział I „Uknuta intryga”
Obserwował
swojego syna z niezwykłą uwagą.Zastanawiał się czy gdzieś nie popełnił
jakiegoś błędu wychowawczego czy coś.Wszystko wyszło nie tak. Draco miał
być potężnym czarodziejem. Czarodziejem,który miał budzić postrach i
szacunek wśród pozostałych. Miał tępić szlamy i mugoli jak niegdyś on
jego ojciec. Tymczasem wszystko czego dotknął młody Malfoy zmieniało się
w fiaskę. Miał szczęście, że po porażce zdobycia przepowiedni udało mu
się uniknąć Azkabanu, ale to przez niego ludzie dowiedzieli się o
powrocie Voldemorta. Czarny Pan chciał ukryć ten fakt na niekorzyść
Pottera i Dumbledor’a którym przypisywano
szaleństwo. W ten sposób mógł swobodnie realizować swój plan zdobycia
władzy absolutnej. Czarny Pan miał jednak małą obsesje. Obsesje na
punkcie Harrego Pottera, tego przeklętego szczeniaka, który okrył się
sławą bo pokonał potężnego czarnoksiężnika. Prawda oczywiście wyglądała
inaczej i wszyscy ją znali, ale nikt oficjalnie tego nie potwierdził. Po
prostu panP otter miał wielkie szczęście ponieważ jego szlamowata matka
oddała za niego życie. Pokręcił głową na samo wspomnienie tamtych
wydarzeń.
- Czarny
Pan wzywa Ciebie i Dracona… - Usłyszał za sobą przesłodzony głos
Bellatriks Lastrange.Spojrzał na nią mrużąc lekko oczy. Nigdy nie
przepadał za tą wiedźmą. Była jego szaloną szwagierką i siostrą jego
żony Narcyzy. Musiał ją jednak tolerować przez wzgląd na Czarnego Pana,
który ją uwielbiał i najmroczniejsze zadania powierzał właśnie jej.
-
Już idę. –Powiedział niezbyt chętnie. Po porażce jaką odniósł w
Departamencie Tajemnic Czarny Pan zrobił się wobec niego mniej
tolerancyjny. Gdyby nie przysługa jaką oddał mu piętnaście lat temu na
pewno inaczej by na niego patrzył. Ta przysługa ratowała mu dziś życie i
jego rodzinie. – Draco… - Krzyknął do syna, który był zajęty
romansowaniem z jakąś Ślizgonką, która należała do rodziny popleczników
Voldemorta. Draco rzucił niechętne spojrzenie w stronę ojca. Z jego miny
domyślał się gdzie są wzywani. Czarny Pan kompletnie przejął władzę w
ich domua Lucjusz Malfoy godził się na to wszystko bez słowa skargi.
Draco tego nie rozumiał, ale nie krył pewnego rodzaju pychy ponieważ
jako rodzina czuli się wybrani spośród wielu. To właśnie u nich odbywały
się największe narady.Voldemort przejął luksusowy gabinet, który
posiadali. Szedł za ojcem w milczeniu czując napięcie jakie panowało
między nimi. Miał dziwne wrażenie, że znowu coś złego się stało. Gdy
weszli do gabinetu Voldemort już na nich czekał siedząc na kutym fotelu
wyglądającym trochę jak on. U jego boku pełzał olbrzymi wąż o imieniu
Nagini. Najwierniejszy towarzysz i powiernik jego sekretów.
-
Już myślałem że zignorujesz moje polecenie. – Powiedział cichym głosem
Voldemort na widok Lucjusza i kłaniającego się nisko jego syna.
-
Nie śmiałbym się sprzeciwić panie… - Powiedział Lucjusz z pokorą aż
Voldemort zaśmiał się ponuro. Dobrze wiedział, że dzisiaj to właśnie
strach rządzi jego dawnym przyjacielem. Gdyby nie strach Lucjusz już
dawno dałby drapaka do jakiejś mysiej dziury.
-
To dobrze. –Odparł Czarny Pan wstając z fotela na którym umieściła się
Nagini zwijając sięw kłębek. Obserwujący ją Draco z trudem ukrył wstręt
do zwierzęcia, który panoszył się po domu jakby był jakimś psem domowym.
– Mam zadanie dla Twojego syna. – Draco zauważył z jakim dziwnym
naciskiem Lucjiusz podkreśla te zdanie.
-
Panie jesteś pewien że to dobry pomysł? – Spytał z troską Lucjusz. –
Już jedno zadanie otrzymał i bardzo poważne. Czy on da radę? – Draco nie
krył zdumienia. LucjuszMalfoy po raz pierwszy okazywał troskę o
własnego syna. Przeważnie się nim nie przejmował, chyba że coś
narozrabiał i należało dać mu jakąś karę.
-
Oczywiście że tak. – Odpowiedział Czarny Pan z lekkim uśmiechem. –
Ostatecznie uwiedzenie szlamy nie powinno stanowić dla Ciebie żadnego
problemu.
- Uwiedzenie
szlamy? – Wykrztusił oszołomiony Draco. Czuł, że domyśla się o jaką
szlamę chodziło Voldemortowi i ten plan ani trochę mu nie pasował.
***
Hermiona
Jane Granger siedziała znudzona w domu ślęcząc od kilku godzin nad
książkami. Pozornie była bardzo skupiona bowiem nauczyciele Hogwartu do
którego uczęszczała już od sześciu lat byli bardzo wymagający. Nie
przeszkadzało to jej jednak. Uwielbiała się uczyć i kochała książki. Jej
przyjaciele Harry i Ron nie rozumieli tego. Zawsze jednak wiedzieli
gdzie szukać pomocy gdy jej potrzebowali. Ona jednak starała się nauczyć
ich czegoś a nie by zawsze robiła coś dla nich. I miała cichą nadzieje
że w końcu to zrozumieją. Nie mogła uwierzyć, że zbliżał się już szósty
rok jej nauki w Hogwarcie. Tak wiele zmieniło się przez ten okres. Ona
sama stała sięinną dziewczyną. Dzisiaj wybiera się na Pokątną by
dokończyć zakupy. Miała nadzieje, że uda jej się spotkać Harrego i Rona
ale niestety chłopcy przysłali jej wieści, że nie będą mogli. Harry nie
może opuszczać Nory a Ron chce dotrzymać mu towarzystwa. Hermiona nie
kryła tego, że czuła się mocno zawiedziona, ale rozumiała, że w obecnej
sytuacji bezpieczeństwo Harrego jest najważniejsze. Ostatecznie zostało
potwierdzone że Voledmort powrócił i Ministerstwo Magii wreszcie wzięło
się do roboty. Jednym z ważnych zadań było zdjęcie ze stanowiska
Korneliusza Knota. Hermiona nigdy za nim nie przepadała,ale nie była
pewna czy to dobry pomysł jest. Teraz wszystko będzie inne i tego była
pewna na sto procent.
-
Hermiono pospiesz się. – Usłyszała z dołu głos jej ojca Patryka
Grangera. Uśmiechnęła się ciepło. Bardzo kochała swoją rodzinę i nie
wyobrażała sobie życia bez niej.Wiedziała jednak że przez to, że w
świecie czarodziejów uważana jest za Szlamę,czarodzieja pochodzącego z
mugolskiej rodziny jej rodzice są w niebezpieczeństwie. Na szczęście
Dumbledore zadbał o ich bezpieczeństwo przez Zakon Feniksa. Jego
członkowie na co dzień czuwali w pobliżu ich domu będąc niewidzialni dla
otoczenia. Z uśmiechem sięgnęła po swoją torebkę w któraw pakowała
kilka potrzebnych rzeczy i wyszła z domu. Rodzice niechętnie puszczali
ją samą, ale wiedziała, że tak będzie dla nich bezpiecznie.
Dobrzezdawali sobie sprawę z tego co się dzieje i rozumieli
niebezpieczeństwo jakie istniało. Hermiona pożegnała rodziców i szybko
ruszyła w stronę Londynu. Drogę na Pokątną znała niemal na pamięć.
Dobrze pamiętała dzień w którym po raz pierwszy przekroczyła próg
Dziurawego Kotła wraz z profesor Minewrą MacDonald i znalazła się w tym
niezwykłym świecie. Początki nie były łatwe co było normalne, ale jakoś
sobie z tym poradziła i dzisiaj była jedną z najlepszych uczennic w
Hogwarcie. W tej chwili znajdowała się już na Pokątnej gdzie dostała się
bez żadnych problemów i po chwili rzuciła się w wir zakupów. Udało się
jej spotkać również z przyjaciółmi z Hogwartu, którzy również wybrali
się w to miejsce na końcowe zakupy. Było już późno gdy obładowana
zakupami wracała w stronę Dziurawego Kotła. Na ulicy robiło się już
ciemno i nie sądziła nawet, że tak wiele czasu zejdzie jej w sklepie
Freda i Georga ale tak bardzo jej się tam podobało, że nie mogła się
powstrzymać by nie zostać dłużej. Teraz było już dość późno gdy znalazła
się na głównej ulicy zmierzając w stronę Dziurawego Kotła. Było już
pusto i zrobiło się bardzo zimno. Nie zauważyła nawet, że ktoś ją śledził. Tosię stało bardzo szybko.
-
Drędwota… -Usłyszała znane jej zaklęcie obezwładniające. Wyleciało nie
wiadomo skąd.Poczuła również ostry paraliżujący ból. Ktoś musiał rzucić
również Crucio. Nie wiedziała kiedy straciła przytomność. Ocknęła się
jakiś czas później. Tępy ból niemal rozwalał jej ciało na kawałeczki. Z
trudem nad nim panowała. Próbowała poruszyć się jakoś ale nie była
wstanie. Zorientowała się, że została związana.Ktoś zapalił światło.
Znajdowała się w jakiejś ponurej chacie w której strasznie śmierdziało.
-
Nasza Szlama wreszcie się obudziła… - Usłyszała znajomy głos, który
wprawił ją w przerażenie. Poczuła jak zrobiło się jej słabo. Dobrze
znała ten głos. Tużprzed nią była Bellatriks Lestrange. Kobieta która
zamordowała ojca chrzestnego Syriusza rok temu. – To dobrze już bałam
się, że ominie Ciebie cała zabawa.
-
Czego ode mnie chcecie? – Spytała słabym z przerażenia głosem Hermiona.
Dawno się tak nie bała jak teraz. Wiedziała, że zadała głupie pytanie.
Ostatecznie była przyjaciółką Pottera. Nic dziwnego więc że się nią
zainteresowali. Żałowała że nie wzięła ze sobą nikogo z członków Zakonu
na Pokątną. I cieszyła się w duchu że nie zabrała rodziców. Przez nią
mogło stać im się coś złego. Nie zabrali jej różdżki, którą miała w
kieszeni, ale nie miała szans jej użyć.
-
Nie odzywaj się nie pytana… - Warknęła Bellatriks rzucając w nią
zaklęcie. Mocny ból niemal rozerwał ją na drobne kawałeczki. – Jesteś tu
ponieważ Czarny Pan uznał, że możesz być potrzebna. Gdyby nie to już
dawno pożegnałabyś się z życiem… - W głosie tej szalonej kobiety
brzmiała czysta nienawiść. Hermiona nie mogła uwierzyć, że można
nienawidzić kogoś tak bardzo. Chciała coś powiedzieć, ale powstrzymała
się. Nie chciała poczuć nowej fali bólu.
- Spróbujmy dowiedzieć się o Potterze coś… - Dobiegł ją nieznajomy
głos. Rozpoznała jednak głos. Był to Amycus Stone brat bliźniaczej
siostry Avery. Jedni z najważniejszych ludzi na służbie Voldemorta. –
Może udzielić nam informacji o jego planach wobec naszego Pana.
-
Nie… -Zaprzeczyła Bella z nutą rozczarowania w głosie. – Czarny Pan
chce się nią zająć osobiście. – Zlękła się na samą myśl co może z nią
zrobić. Ostatecznie była najbliższą przyjaciółką Pottera. Harry i Ron
obawiali się, że coś takiego może się stać. Teraz znajdowała się gdzieś
bez opieki w niewiadomym miejscu.Bez żadnych szans na ratunek. Czuła jak
mocno ściskało ją w żołądku ze strachu.Była przerażona i nie kryła tego
wcale. Ratunek jednak nadszedł całkiem niespodziewanie. Bellatriks
upadła nieprzytomna na ziemię. Hermiona spojrzała oszołomiona.
Spodziewała się Harrego lub Rona, ale ku jej zaskoczeniu była to osoba
najmniej spodziewana.
- Co Ty wyrabiasz…- Rozległ się wściekły głos Amycusa. – Nie wolno Ci tego robić. Masz być posłuszny Czarnemu Panu…
-
Nigdy nie będę mu posłuszny… - Wycedził Draco Malfoy pojawiając się
znienacka. Hermiona wydała z siebie okrzyk zaskoczenia. Spodziewała się,
że nie może być gorzej.Zrozumiała w tej chwili jak bardzo się myliła.
***
Draco
Malfoy działał według planu. Wiedział dobrze co ma robić i jak się
zachować. Sporo ryzykował, ale od tego zależało dobre imię jego rodziny.
I musiał to zrobić. Niezbyt podobało mu się obcowanie ze Szlamą
Granger, ale postara się zagrać jak najbardziej przekonująco. Od kilku
dni obserwował dom Grangerów znajdujący się w nudnej mugolskiej
dzielnicy. Znał każdy jej krok. Hermiona wydawała mu się strasznie nudną
osobąi nie spodziewał się że sprawi mu to jakąkolwiek przyjemność. No i
znosząc Granger będzie musiał nauczyć się być w towarzystwie Weasleya i
Pottera. Gdy Hermiona udawała się na Pokątną uważnie śledził jej krok.
Dał ludziom odpowiedni znak gdy znalazła się już na Pokątnej. Trochę
obawiał sięBellatriks, ale Czarny Pan nalegał koniecznie by wziąć ją ze
sobą. Ta szalona wariatka mogła zepsuć im cały plan. Nienawidziła mugoli
z całych sił ipodejrzewał w jakim stanie odnajdzie Hermionę. Nie żeby
jej żałował, ale ostatecznie jeśli plan miał się udać choć w dużej
mierze musiała być w lepszym stanie. Miał tylko nadzieje, że nie domyśli
się o ich planie. Była niezwykle inteligentna jak na mugolkę, że aż
czasami przerażało go to. Wolał przeważnie kobiety w stylu Pancy
Parkinson. Najbardziej do niego właśnie takie pasowały. Nie miał jednak
teraz wyjścia. Jeśli miał ratować honor swojej beznadziejnej rodziny
musiał to zrobić. Widział zaskoczenie na twarzy Granger jak została
zaatakowana. I obserwował jak beznadziejnie próbowała się bronić. Nie
krył tego że był pod jej wrażeniem. Znała bowiem zaklęcia których nie
znało większość uczniów. Obiecał sobie, że przy okazji wykorzysta ją
trochę i nauczy się odniej kilku sztuczek. Cały czas miał na oku
Bellatriks a gdy dobiegł do jego uszu krzyk Hermiony nie mógł dłużej
czekać. Potrzebowali ją w jednym kawałku anie w kilku. Walka była z góry
ustawiona chociaż Amycus trochę przesadził. Za mocno walnął w niego
zaklęciem Crucio. Obiecał sobie, że odwdzięczy mu się przy najbliższej
okazji. I nie dopuści by coś jej się stało. Ostatkiem sił teleportował
siebie z Hermioną do lasów blisko Malfoy Manor. Wiedział, żeŚmieciożercy
będą ich ścigać a on będzie się starał ochronić Hermionę. Będą zwlekać z
dotarciem do Nory aż choć w połowie mu zaufa.
-
Dlaczego to zrobiłeś? – Spytała Hermiona gdy ku zaskoczeniu Malfoya
była na tyle przygotowana, że ze swojej dziwacznej torebki wyciągnęła
poręczny namiot Czarodzieja. Zastanawiał się co jeszcze ma w tej torbie.
- Ponieważ uznałem że tak będzie lepiej. – Powiedział cicho masując sobie ramię. – Myślisz że nasnie znajdą?
- Nie ma szans. –Powiedziała cicho Hermiona. – Rzuciłam specjalne zaklęcie, które nas ukryje.Nie zauważą nas nawet. Pokaż rękę…
-
Nie wiem czy to dobry pomysł… - Chciał zaprotestować, ale Hermiona już
wyciągała apteczkę.Najwyraźniej czuła się w obowiązku pomóc
znienawidzonemu wrogowi, ale i tak wyczuwał, że mu nie ufała. Obiecał
sobie że zrobi wszystko by to zrobiła. Zaufa mu choćby to miała być
ostatnia rzecz na ziemi. To jego główne zadanie…. ….
***
To
by było na tyle w pierwszym rozdziale. Drugi pojawi się w zależności od
was. Czy będą chętni naczytanie bloga czy też nie. Pierwszy rozdział
skupiłam głównie na Draco i Hermionie ale po kolei będę wdrążać się w
życie pozostałych członków Hogwartu inie tylko. Pozostaje mi życzyć wam
miłej lektury. Ci co chcą być powiadamianiniech wpisują się do księgi
gości.
Musisz wkleić komendę CSS w "dodaj arkusz css" oraz poustawiać przezroczyste. Zerknij sobie na bloga by-elfaba.blofspot.com i jeśli zrobisz wg instrukcji wszystko będzie ok.
OdpowiedzUsuńWstyd mi, po prostu mi wstyd, że dopiero teraz zaczęłam czytać Twoje opowiadanie, jednak zobowiązuje się nadrobić te wszystkie notki, które do tej pory się ukazały.
OdpowiedzUsuńCo do rozdziału, to wystąpiły liczne powtórzenia, aczkolwiek nie zgubiłaś sensu rozdziału, za co należą Ci się duże brawka. Nie powinnam Ci zresztą wytykać tych drobnych błędów zważając na to, że notka powstała stosunkowo dawno, a Twoje aktualne posty stają się z każdym dodaniem coraz lepsze i bardzie profesjonalne, ale hmm...chcę po prostu nadrobić każdy komentarz, którego nie napisałam wcześniej, pozdrawiam ;***
Wiem że pojawiłam się baardzo późno, ale mimo to wtrącę : Minevra MacDonald chodziło ci o Minevrę McGonnagall? Sam pomysł na to opowiadanie bardzo mi się podoba :) Pozdrawiam i biorę się za czytanie reszty ;)
OdpowiedzUsuńPomysł na opowiadanie jest genialny!
OdpowiedzUsuńZnalazłam Twojego bloga dzieki linkowi jaki mi dałas (mimo, ze nie działał, weszłam w Twoje konto ;))
Widze, ze rozdziałów jest bardzo dużo, więc postaram się nadrobić zaległości.
Mam nadzieję, że Draco nie zarni zbytnio Mionki;/ zresztą zaraz się przekonam, bo idę czytać dalej.
Życzę weny o pozdrawiam ;*
http://lolyy-dramione.blogspot.com/